niedziela, 23 grudnia 2012

krok po kroczku ...


Krok po kroczku, krok po kroczku, idą Święta ...

Przyjaciele,
już za niedługo najbardziej wyczekiwane przez dzieci, rodzinne Święta,
wspólne kolędowanie, rozmowy, obecność bliskich.

Życzę Wam rodzinnych, spokojnych, pełnych magii Świąt.
Miłości, odpoczynku, uśmiechu.

Nie zapominajmy o tym, co najważniejsze.

Bardzo, bardzo ciepło wszystkich Was pozdrawiam :)
Macham Wam świątecznie zza choinki i dziękuję za to, że jesteście.
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!:)

piątek, 21 grudnia 2012

pakujemy prezenty

Ostatnia prosta przed Świętami, zaczyna się wielka pardubicka z gotowaniem, pichceniem, przygotowywaniem strawy czy jak tam jeszcze to można nazwać. No roboty co niemiara.  Dobrze, że prezenty już zakupione i spakowane. Nie lubię w ostatnim momencie szukać, biegać ani martwić się, że wszystkie godne uwagi podarki już dawno zniknęły ze sklepowych półek. A poza tym, wsześniejsze zakupy wiążą się z tym, że nie trzeba na łapu-capu, chybcikiem i ukradkiem pakować a można się tej czynności oddać z pasją w stosownym, dogodnym momencie :) 


A w tle wszystkie możliwe świąteczne piosenki z dzwoneczkami w tle ...


I ciepła herbata ...


Ot i cała filozofia, a jak miło :)

wtorek, 4 grudnia 2012

grudniowo ...

Tak, grudzień lubię. Czas przygotowań, odliczania, radości, wytężania kreatywności i innych atrakcji. Dla mnie kojarzy się jednoznacznie z czerwienią, orzechami, kakao, dobrą książką, wszechobecnymi kolędami, zmarzniętymi nosami, śladami na śniegu. Wszystko to jest jakieś magiczne i łączy się w jedną całość z kulminacją w postaci Świąt. I to już za chwilkę, krok po kroczku ...




Poszalałam w tym roku z czerwienią. No nie da się ukryć :) Ale jak na nią patrzę to jakoś mi ciepło na sercu. Kominka nie posiadam, więc muszę ogrzewać się świeczkami i barwami :) Wieczorami odpalam w domu wszystkie możliwe światełka. W ogień mogłabym się patrzyć godzinami. Do tego ulubiona książka, kakao, rozmowy, wygłupy z Wojtkiem.











W ramach zajęć poprawiających samopoczucie upiekłam chleb. I muszę przyznać, że zjedzenie własnoręcznie popełnionego chleba jest przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. Nie będę się rozpisywać na temat smaku, bo i tak ciężko to ubrać w słowa i opisać wrażenia płynące z kubków smakowych :) Chodzi o to, że tego chleba nie trzeba wyrabiać. Trzeba tylko trochę poczekać aż drożdże same za nas poczynią całą magię :)  Polecam! Przepis znajdziecie tu, a tu filmik




A że dzisiaj dzień był wyjątkowo kulinarny to i zupa dyniowa się załapała :) Ale nie o zupie chciałam, ale a tym w czym ta zupa. Że uwielbiam emalię, to wszyscy którzy mnie znają wiedzą doskonale. A takich garnków szukałam bez mała około roku. Owszem istnieją różnego rodzaju emalie na naszym rynku, ale czemu od razu jakieś ciemne i z dziwnymi wzorami to nie wiem. I w końcu trafiłam - rewelacja od IbLaursena. Jakby ktoś kiedyś miał okazję nabyć to polecam - sprawdzone :)